Witajcie w nowym roku 2017! Wszyscy robią postanowienia dookoła. Niektórzy pewnie zdążyli już zapomnieć, że coś postanowili. Ja tymczasem podsumowuję i planuję. Co takiego?
Jak planować cele językowe?
Mogłabym sobie życzyć wiele w nowym roku. Może nauczę się nowego języka, albo podszlifuję stary? Może założę dziś spódnicę, a może spodnie. Niestety o postanowieniach noworocznych zapomina się dość szybko. Kiedy motywacja w nas jeszcze świeża i rześka, trzeba po prostu wymyślić sobie cel i go dobrze zaplanować.
Co jest twoim celem językowym na 2017?
- „Podszkolenie języka” – Za mało konkretnie. Którego języka? Kiedy rozpoznasz, że Ci się udało?
- „OK, podszkolę angielski, niemiecki i nauczę się francuskiego.” – cóż, albo studiujesz lingwistykę, albo… pomyśl nad tym celem jeszcze raz. Jeśli z żadnego z tych języków nie jesteś zadowolony/a, moja rada – skup się na jednym, ale NAPRAWDĘ mocno. Dopiero wtedy zajmij się kolejnym.
- „No dobrze, to podszkolę niemiecki.” – a co to znaczy? Czy będziesz uczyć się samodzielnie w domu? Z podręcznika? Z książki? Czy zamierzasz wkuwać gramatykę czy słówka? Czy raczej oglądać niemieckie seriale?
- „No nie. Chodzę do szkoły językowej dwa razy w tygodniu – w 2017 nadal będę chodzić”. – Acha. Czyli mimo, że się uczysz dłużej, nadal nie jesteś zadwolony/a – dlaczego? Czego nie potrafisz, co chciałbyś zmienić?
- „no dobrze. Będę chodzić na kurs niemieckiego jak poprzednio, a dodatkowo codziennie spędzać 1 godzinę z językiem niemieckim, ćwicząc różne umiejętności. Skupię się na poprawieniu komunikatywności i na pisaniu. To dla mnie ważne ponieważ przydałby mi się w pracy. Na koniec 2017 roku chcę rozmawiać płynnie w tym języku z moimi kolegami z pracy, a także móc pisać bez błędów„
Napisz swój cel językowy i koniecznie przywieś go w widocznym miejscu. Patrz na niego codziennie!
Męczę? Jasne, że tak! Gdy zakładasz, że „podszkolisz twój język” nie masz pojęcia jak to zrobić. Gdy jednak wiesz mniej więcej co chcesz robić i dlaczego z twoim językiem, nic nie stanie Ci na przeszkodzie, żeby swój cel osiągnąć.
Moje plany językowe na 2017
W tym roku postanowiłam ostatecznie zakończyć swoją przygodę z hiszpańskim. Kiedy wyobrażam sobie koniec 2017 roku, jestem zadowolona z poziomu jaki znam hiszpański. Potrafię porozmawiać na wszystkie tematy. Mówię w miarę poprawnie, rozumiem żarty, czytam, słucham. Może nadal nie jest to mój pierwszy język jak niemiecki czy angielski, jednak czuję się w nim na tyle dobrze, że mogę podjąć próbę nauczenia się innego języka romańskiego bez obaw, że hiszpański zniknie.
Ponieważ aktualnie nie chodzę do żadnej szkoły językowej, ani też nie mam żadnego nauczyciela, postanowiłam wymyślić inne metody, które utrzymają moją motywację w ryzach.
Po pierwsze certyfikat. Postanowiłam w tym roku zdać DELE B2. Co tu owijać w bawełnę. Jasne cele świetnie mnie motywują. Wprawdzie mój poziom to nadal początkujące B2, niemniej przy regularnej pracy, mogę nadrobić braki i bez obaw do niego podejść. Problem sprawia mi jedynie ustalenie daty z powodów logistycznych – mieszkam jeszcze w Niemczech, ale chcę zdawać w Polsce. Realny jest czerwiec, ale nie wykluczam lipca lub października (w sierpniu i wrześniu nie ma terminów – link daty).
Po drugie motywacja. postanowiłam pojechać na tygodniowy kurs hiszpańskiego do Hiszpanii! O takim kursie marzyłam już odkąd zaczęłam przygodę z tym językiem. Myślę, że to dobry moment, by zarzucić nauczyciela pytaniami o rzeczy, które nie do końca rozumiem lub których używam nie właściwie. Co więcej, chciałabym zrobić sobie przerwę od pracy, a tydzień nad morzem zimą, w miejscu gdzie nie ma śniegu w marcu to dobra motywacja, prawda? Pod uwagę biorę Walencję lub Malagę z 3 prostych przyczyn: z Kolonii lata tam Ryanair, jest tam morze, kursy są tańsze niż w Barcelonie czy Madrycie. Temat na pewno powróci :)!
Po trzecie blog. Aby zmotywować siebie do pilniejszej pracy będę oczywiście pisać na blogu jak mi idą przygotowania (nie tylko to, ale wpisy o DELE będą regularne) oraz co robię, z czego korzystam, co mi sprawia problem. Stąd 2017 powitałam nowym szablonem bloga i nowymi pomysłami. Oby się udało!
Po czwarte, ale mniej ważne. Mam straszną, ale to straszną ochotę zacząć się już uczyć nowego języka. Wiem jednak, że jeśli to zrobię, to na pewno porzucę hiszpański na parę miesięcy tak jak to już robiłam nie raz. Dlatego jeszcze się wstrzymuję i naukę nowego języka zacznę dopiero po zdaniu certyfikatu DELE. No prawie. Nie wpisuję tego jeszcze w swój codzienny plan językowy, ale zaczynam częściej słuchać radia w tym języku, żeby przyzwyczaić się do jego brzmienia, wychwytywać znane słowa, przyzwyczaić się do intonacji. Czasem nawet coś wygoogluję w tym języku, albo przeczytam. Niemniej, nie ma to formy zorganizowanej nauki. Ot, daję sobie parę miesięcy na osłuchanie i przyzwyczajenie się do myśli, że będę się go uczyć i że będziemy razem spędzać dużo czasu w już za jakieś pół roku.
Macie pomysły jakiego języka chcę się teraz nauczyć?
Od czego zacząć?
Dziennik językowy
Realizację swoich planów językowych zaczęłam od założenia dziennika językowego. Może nie widać, ale mam problem z motywacją i tylko wykształcenie codziennych rutyn pozwala mi ją utrzymać.
Dziennik językowy to ogólnie rzecz biorąc notes lub kalendarz, wktórym notujesz to co robisz ze swoim językiem. Nie słowa i wyrażenia. Nie gramatykę. Tylko rzeczy, które faktycznie dziś robisz ucząc się.
Np. 2godziny: 30 słów noworocznych; gramatyka: subjuntivo presente verbos irregulares (1); podcast Espanol automatico + wynotowalam slowka i nauczylam sie ich.
Na koniec tygodnia usiądź i zobacz ile rzeczy Ci się udało zrobić, ile nie. Czy potrafisz sobie je jeszcze przypomnieć? Policz ile czasu tygodniowo udało Ci się znaleść na naukę! Policz wszystko! Nawet powtarzanie fiszek czy duolingo! Zdziwisz się jakie to fajne uczucie zobaczyć, jak ciężko pracujesz. A może dojdziesz do wniosku, że niektóre twoje aktywności są zupełnie nieefektywne i to strata czasu? Warto sprawdzić!
Na pierwszej stronie koniecznie wpisz swój językowy cel. Kolejne strony, to juz rodzaj kalendarza-dziennika. Ja kupiłam po prostu czysty notes. Zaznaczam dzień i liczbę godzin/minut poświęconych językowi. W pierwszej kolumnie piszę rzeczy, które faktycznie zrobiłam, w drugiej wszystkie te, które chciałabym jeszcze zrobić (czyli plan niezrealizowany lub dopiero taki, który zrodził się w mojej głowie). Następnego dnia, jesli nie mam pomysłu czego się uczyć, zawsze mogę sięgnąć do drugiej kolumny z dni poprzednich.
O czego zacząć gdy kompletnie nie masz pojęcia?
Ustal swój poziom i ucz się rzeczy na swoim poziomie! Najlepiej wykorzystaj testy językowe.
Na początek proponuję dwa.
Pierwszy test kwalifikujący do egzaminu DELE (po hiszpańsku do zrobienia tutaj). Niestety nie można sobie sprawdzić błędnych odpowiedzi nad czym ubolewam.
Drugi test znajduje się tutaj Link. Ten test jest o tyle lepszy, że przy każdej błędnej odpowiedzi podano wskazówkę, co było źle i jak jest poprawnie oraz dlaczego. Jeśli zagadnienie gramatyczne jest dla Ciebie nowe, to od razu wiesz gdzie są twoje luki i czemu poświęcić więcej uwagi. Zanotuj to w swoim dzienniku w części plany.
Mam nadzieje, że zaczęliście nowy rok szczęśliwie z dużą ilością motywacji!
Jakie są wasze językowe plany noworoczne?
Lili
Ps. Ponieważ stawiam na regularność – w każdy piątek po południu znajdziesz u mnie nowy wpis! Ot, taki noworoczny plan!