Nowy miesiąc się zaczyna, a ja już od marca uczę się nowego języka, wow! Nowe cele dotyczą właśnie jego.
Cele językowe na maj udało mi się sprytnie przemilczeć, ale naprawdę uczyłam się w tym czasie! Tak! Nowego języka! Ot, trochę wstydziłam się przyznać. To nieoczywisty język, ale piękny. Przez pierwszy miesiąc (marzec) wiedział o tym tylko Ukochany oraz Nauczycielka. Nieco obawiałam się, że ludzie wezmą mnie za dziwoląga – no bo jeśli chcesz określać się jako #językowy_hipster to zacznij uczyć się języka, którym „nikt” nie mówi (np. esperanto)*.
Ups! Skąd to zawstydzenie? Nie chciałam słyszeć pytań – po co Ci to, dlaczego oraz weź daj sobie spokój. Moja motywacja również raczkowała i w głębi duszy obawiałam się, że tego typu komentarze po prostu ją zniszczą. Jednak w miarę uczenia się oraz postępów, upewniłam się, że naprawdę chcę ten język opanować przynajmniej na podstawowym poziomie. Przyzwyczaiłam się do regularnych lekcji, zaczęłam go lubić i mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami, które ta nauka przynosiła. Po krótkim okresie flirtowania z nauką tego języka, ostanowiłam, że będę kontynuować aż do października, czyli aż do podrózy do Kirgistanu.
Od marca regularnie uczę się języka kirgiskiego.
Jak mi idzie Kirgiski?
Nienajgorzej, powoli do przodu. Znalazłam nauczycielkę na portalu www.italki.com , która mieszka w Biszkeku i jest Kirgizką. Mamy zwykle 1 lekcję w tygodniu. Wymaga to pewnej organizacji. Mam bardzo kiepski internet w domu, i dlatego chodzę do biblioteki miejskiej, gdzie możemy mieć lekcje na skajpie. Okazuje się, że to taka zewnętrzna motywacja. Im bardziej musisz się postarać i lepiej się zorganizować, tym bardziej się przykładasz.
Co mi się udało?
Umiem już porozumieć się w bardzo podstawowych sytuacjach takich jak: pozdrawianie, pytanie o imię, wiek, o rodzinę, robienie podstawowych zakupów, pytanie o różne rzeczy np. części ciała, kolory, wyrażanie zachwytu, wyrażanie przynależności, umiem liczyć, pytać o godzinę i cenę, co lubię, czego nie lubię, co kocham). Znam jakieś podstawy gramatyki.
Nie staram się przesadnie ambitnie do tego podchodzić, to w końcu język z kompletnie innej grupy językowej – gramatyka jest w gruncie rzeczy zupełnie inna i trudna. Przestawienie się wymaga czasu. Nowe struktury muszą w głowie nieco okrzepnąć. Nie ma sensu się spieszyć. Niektóre rzeczy wyraża się kompletnie inaczej (np. nie ma czasownika „mam, posiadam”, nie ma czasownika „być”). No i jeszcze ta cyrylica.
Udało mi się nakręcić 2 filmy z pomocą mojej nauczycielki! Juhuu!
To była praca domowa – moja nauczycielka pomogła przygotować, to co chciałabym powiedzieć. To pierwsze moje firmy online, gdzie nie dość, że publicznie coś mówię w internetach, to przede wszystkim używam języka, którego jeszcze dobrze nie znam. Bądźcie wyrozumiali.
Ekmh. A niech tam – podzielę się. Nie powiem, z zażenowaniem. Z góry dodaję, jeśli chcesz posłuchać prawdziwego języka kirgiskiego, włącz lepiej kirgiskie BBC. Ja, zdaniem mojej nauczycielki, mam uzbecki akcent (ups).
[Pierwszy filmik działa tylko po kliknięciu na link / nie da się go wyszukać, więc ten wpis to jedyne miejsce z którego możesz go kliknąć, ponieważ nie planuję otwierać kanału na youtube – i … nie, nie dodam napisów :)]
Mówię o tym jak mam na imię, skąd jestem, czym się zajmuję, co lubię robić i czemu uczę się kirgiskiego.
W drugim filmiku mówię o podróżowaniu. Jeśli motywuje Cię robienie filmików (mnie bardzo!), zdecydowanie polecam robienie filmików na instagramie – szybciej przyjemniej i ładniejsze filtry są. Ogólnie instagram na propsie.
Największe wyzwania dotąd?
Brak materiałów do nauki po angielsku. Brak słownika online.
Cóż, istnieje tylko jeden podręcznik po angielsku (z 1990 roku). Słownie JEDEN. Dodatkowo, korzystam też z kursu na płycie CD po niemiecku (taki sobie). Więcej materiałów po prostu nie ma. Naprawdę. Nie ma nawet bloga z jakimś wytłumaczeniem podstaw gramatycznych, nic co nadawałoby się do jakiejś regularnej nauki. Null. Nada.
Ok, może i coś by się znalazło, ale to albo strzępki, ale jest to po rosyjsku. To odkrycie było dla mnie szokiem. Choć, podświadomie wiedziałam, że nie będzie łatwo, nie sądziłam, że będzie aż tak źle. Na początku nie czułam się na siłach, by uczyć się kirgiskiego za pomocą rosyjskiego. Czytanie cyrylicy szło mi jednak dość wolno, pisanie na komputerze również. Ja też nigdy jakoś szczególnie rosyjskiego nie lubiłam. Ot czasem się przydaje coś tam powiedzieć w podróży. Po miesiącu nauki jednak coś zaczęło się we mnie łamać. Kupiłam naklejki na klawiaturę z cyrylicą na allegro. Pochłaniałam kolejne reportaże o Azji Centralnej. Uczyłam się więcej kirgiskiego. Poznałam nawet Niemca urodzonego w Kirgistanie i… coś się odblokowało we mnie. Znajomość rosyjskiego w tym regionie jest istotna, więc nie powinnam tego tak kompletnie ignorować. I tak będę tego języka tam używać – więc możeby uczyć się obu na raz?
Tydzień temu odkurzyłam materiały do nauki rosyjskiego.
Cyrylica – pisanie na komputerze.
Wprawdzie znałam trochę cyrylicę z powodu rosyjskego właśnie, jednak do płynności było mi zupełnie daleko. Zakup naklejek na klawiature był rewolucją. W końcu mogę płynnie pisać nie tylko odręcznie! Po 2 miesiącach widzę ogromny postęp także w czytaniu, choć jeszcze do perfekcji daleko.
Porażka maja & kwietnia
Przede wszystkim zaczęłam bawić się z myślami, że może pouczę się trochę słowackiego. Pomysł wyniknął głównie z zaangażowania w grupę na fejsbóku – wyzwanie nauki słowackiego. Od początku wiedziałam, że to nie może mieć sensu (racjonalnie, gdybym miała siostrę bliźniaczkę taką jak ja, to bym jej to odradzała). Emocjonalnie, jednak spróbowałam. Racjonalna ja, miała jednak racje. To się niestety nie udało. Nie miałam na to czasu, nie mam też żadnej motywacji do nauki tego języka. Mimo nauki przez tydzień i okazjonalnego podczytywania grupy na fejsbóku, nie wyszło. Ten język wydawał mi się zdecydowanie zbyt prosty. Skoro wszystko rozumiem – to po co nad tym siedzieć. Po drugiej stronie kusił za to kirgiski, cały czas mam też na głowie hiszpański. I ot, pomysł upadł. Może to nie ten moment.
Całkiem nieoczekiwanie wypłynął mi w tym miesiacu czeski. Dziwnym zbiegiem okoliczności pomagam dalekiemu kuzynowi szukać przodków w Czechach (genealogia) i tym sposobem spędziłam wiele godzin czytając czeskie księgi genealogiczne z XIX wieku. To świetna zabawa, a sympatia do czeskiego nieoczekiwanie wróciła (uczyłam się go na studiach pół roku). Może kiedyś :)?
Cele na czerwiec
Kirgiski
- 4 lekcje w miesiącu italkie;
- Regularne powtórki słownictwa z lekcji;
- memrise w międzyczasie (talie kart rosyjsko-kirgiskie. Niestety talie kart polsko-kirgiskie nie istnieją, a angielsko-kirgiskie są kiepskiej jakości);
- chciałabym również sprawdzić, czy może uda mi się znaleść jakiegoś partnera językowego online. To jednak trudna sprawa.
Rosyjski- odświeżenie
Tak – to kolejny nowy język! Nowy -stary.
- przerabianie 4 lekcji z samouczka w tygodniu. Zaczęłam przerabiać kurs z wydawnictwa Lingo, który ma świetnie podzielone lekcje. Faktycznie nauka jednej lekcji zajmuje równo 30 minut, obejmuje odsłuchy, powtórkę z gramatyki i proste dialogi. Jak dotąd bardzo dobrze mi się z nim uczy. Napiszę o nim za miesiąc, albo jak już go przerobię. Pierwsze wrażenie – to idealny samouczek dla osób, które długo nie używały rosyjskiego i chcą go sobie szybko przypomnieć. Świetny przed podróżą, zawiera bowiem rozmówki w formie audio. W skrócie – idealny dla mnie;
- memrise w parze kirgiski-rosyjski.
Hiszpański
- aktualnie używam tego języka z koleżanką z pracy z Barcelony przez telefon oraz z paroma znajomymi z wymiany językowej, uczę się jednak rzadziej. W tym miesiącu nie będę mieć już wiele czasu na intensywną naukę hiszpańskiego. Chciałabym jednak przerobić dwa rozdziały z podręcznika do nauki B2, który ostatnio sobie sprawiłam. To dość długie rozdziały, więc cel jest jednak ambitny. Będę się cieszyć, jeśli uda się przerobić choć jeden. Spektakularny powrót do hiszpańskiego planuję jednak raczej po powrocie do Polski w sierpniu. Aktualnie brakuje mi na niego czasu;
- rozmawianie ze znajomymi.
Polyglote Gathering, Bratysława
To już za tydzień! Bardzo się z tego powodu cieszę. Trochę pod wpływem Marii z bloga Powiedz mnie , a trochę z powodu różnych dobrych rzeczy, które słyszałam o tym wydarzeniu – wybieram się na zlot poliglotów i poliglotek na Słowacji. [Jeśli chcesz przeczytać o wrażenia z nauki słowackiego -to tak, Maria, w przeciwieństwie do mnie, nauczyła się słowackiego przed tym spotkaniem. ] Cieszę się też na spotkanie z koleżanką, która była w Kirgistanie śladami Jednabnego Szlaku, i akurat mieszka w Bratysławie. Szykuje się świetny weekend!
Jeśli ktoś się z Was wybiera do Bratysławy, dajcie koniecznie znać!!!
Angielski & Niemiecki
Ostatnio na nowo zakochałam się w słuchaniu audiobóków. Ot, w międzyczasie zawsze czytam jakąś książkę po angielsku lub po niemiecku, lecz audiobóki to u mnie nowość. Świetnie się sprawdzają przy sprzątaniu i prasowaniu!
Wakacje
ot, szykuje się trochę urlopu. Nareszcie!
Miłego czerwca!
[ Jeśli ktoś z Was był już w Kirgistanie, dajcie koniecznie znać – plan wyprawy istnieje w dość dobrym szkicu – ale nadal zbieram inspiracje! ]
*żart, esperantyści, nie bijcie.
[Fot. Mariusz Kluzniak, flicr. To miasto to ASTANA w Kazachstanie.]