Który język jest najłatwiejszy? [ranking]

Ostatnio pisałam o tym jak zacząć uczyć się języka od podstaw. Jednak od jakiego języka zacząć? Dziś rozwijam ten temat najłatwiejszych języków. Na który język należy poświęcić najwięcej czasu? Oto mój ranking  języków prostych i trudnych dla Polaków z uzasadnieniem .

Ranking najłatwiejszych języków

(LICZBA GODZIN TO CZAS POTRZEBNY DO OPANOWANIA JĘZYKA NA POZIOMIE WYSOKIEJ PŁYNNOŚCI, poziom B2, szacowany, o ile było to możliwe, na podstawie programów uniwersyteckich w Polce. Podobny ranking już istnieje, lecz uwzględnia kompetencje językowe Anglosasów, a nie Polaków, czyli po co nam on..   klick)

KATEGORIA 0

Zwycięzcą rankingu jest język esperanto! Jest to język sztuczny, w dużej mierze pozbawiony wyjątków. Ponieważ stworzył go Polak, wiele słów jest podobnych do polskiego lub do języków o pochodzeniu łacińskim. Język esperanto można studiować na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, studia podyplomowe Interlingwistyka, a także jako lektorat np. w Poznaniu czy Krakowie.

Szacunkowy czas potrzebny do opanowania języka na poziomie B1 to 120 godz, czyli odpowiednio B2 może wymagać 180-200 godzin nauki. (wg: UAM). 200 godzin? Łatwizna!

Kategoria I
(najłatwiejsze 400-600 godzin) – języki z tej samej grupy językowej (kolejność podpunktów według stopnia trudności):

1. kaszubski, śląski, 

2. słowacki, czeski,

3. białoruski, bośniacki , bułgarski, chorwacki, czarnogórski, macedoński, serbski, słoweński,  rosyjski, ukraiński.
KATEGORIA II
(700-800 godzin nauki) języki z grupy języków indoeuropejskich:

Duże kulturowe podobieństwo, dużo podobnego słownictwa, języki indoeuropejskie:

[bałtyckie]  litewski, łotewski,
[germańskie północne] duński, farerski, islandzki, norweski,  szwedzki,
[germańskie zachodnie] afrikaans, angielski, niderlandzki, niemiecki, yiddish,
[romańskie] francuski, galicyjski, hiszpański, kataloński, portugalski, rumuński, włoski.

Mniejsze kulturowe podobieństwo, inny alfabet, języki indoeuropejskie:

albański, armeński, bengalski, grecki, hindi, nepalski, pasztuński, perski (dari, farsi, tadżycki), sanskryt, urdu.
KATEGORIA III
(900 godzin nauki) języki z innych grup językowych o niższym poziomie trudności:

języki australonezyjskie:  Indonezyjski, malajski, tagalog,
języki afrykańskie: suahili.
KATEGORIA IV
(ok. 1000-1100 godzin nauki) języki z innych grup językowych o wyższym poziomie trudności:
j.semickie: amharski,hebrajski
j. turkijskie: azerski, turecki, mongolski, kirgiski, uzbecki,
j. ugrofińskie: estoński, fiński, węgierski,
j. kartwelski: gruziński,
j. z różnych grup językowych Azji: koreański*, Khmer, laotański, tajski, wietnamskie.
Języki z różnych grup językowych Afryki: xhosa, zulu.

*FSI kwalifikuje go do kategorii V, jednak w Polsce najwyraźniej uczymy się go szybciej, a przynajmniej na to wskazują programy uniwersyteckie.
KATEGORIA V
 (ponad 1100 godzin) – języki o wyjątkowym poziomie trudności dla Polaków
kantoński, mandaryński – (nawet do 1700 godzin)*,
Arabski (ok. 1470 godzin)*,
Japoński – (ok. 1200 godzin)*.

*liczbę godzin oszacowałam na podstawie dostępnych w internecie programów studiów I stopnia, uwzględniając liczbę godzin na przedmiot:  praktyczna nauka języka, gramatyka, fonetyka, nauka pisma, tłumaczenie; z wyłączeniem przedmiotów historycznych i kulturowych (literatura), które najczęściej nie są prowadzone w języku docelowym.

Czas na uzasadnienie.

Fakt 1. Nie ma języka obiektywnie łatwego dla wszystkich ludzi na świecie.

[ad. Kategoria 1]

Nie chcę wywarzać tutaj otwartych drzwi, ale naprawdę nie ma czegoś takiego jak obiektywnie najłatwiejszy język. Nawet esperanto będzie trudny dla Azjatów. Dużo zależy od tego, jaki język jest naszym językiem ojczystym. Dla Norwega nauczenie się szweckiego to pestka, podczas gdy z polskim czeka go wiele godzin nauki. Angielski jest subiektywnie bardzo ławy dla Holendrów i Skandynawów, Polakom nie musi się taki wydawać.

Jednak nie wolno zapominać, że niektóre pary języków są do siebie kompletnie niepodobne (np. rosyjski i kazachski), ale ludzie uczą się obu z łatwością. Dlaczego? Ponieważ mają do czynienia z nimi codziennie od dziecka!

Innymi słowy, jeśli uczysz się angielskiego od małego, to oczywiste, że angielski wydaje Ci się łatwy. Podziękuj rodzicom, że odpowiednio wcześnie zajęli się twoją edukacją. Jednak, obiektywnie, dla pokolenia naszych babć czy rodziców angielski będzie trudniejszy  niż języki, których „oni uczyli się za młodu”. Różni Was doświadczenie w nauce!

Linguists prefer not to comment on such matters globally. There is, they would say, no single scale from easy to difficult, and degree of difficulty can be discussed on many levels**

Fakt 2. Niektóre języki są łatwiejsze dla Polaków niż inne.

[ad. kategoria 1]

Relatywizm jest również oczywistym faktem. Wystarczy pojechać w słowackie góry, by ze zdumieniem odkryć, że większość rzeczy rozumiemy. Z czeskim nie będzie tak łatwo, ale i tak Polacy zrozumieją więcej niż słuchając węgierskeigo.

Nawet w Macedonii zdarzyło mi się rozmawiać w taksówce po polsku o tym, że nie mam pojęcia gdzie kupimy tak wcześnie rano chleb; taksówkarz bez słowa zatrzymał się przy piekarni i poczekał, aż skończymy zakupy. A przecież nie znał polskiego! Ot, z braćmi Słowianami jakoś się dogadamy nawet nie znając ich języka.

Oto klucz do całej zagadki najłatwiejszych języków dla Polaków – to języki z naszej grupy językowej.

Nie dziwi zatem, że studenci slawistyki zwykle kończą studia jako poligloci. Wprawdzie wybierają sobie języki wiodące, ale na dobrą sprawę potrafią się dogadać w większej ilości języków niż się uczą. Języki słowiańskie cechuje duże podobieństwo oraz nierzadko wzajemna zrozumiałość. Wybierając język do „szybkiego” nauczenia się, najlepiej celować właśnie w tę grupę języków. Znając polski, szybko nauczysz się ukraińskiego, a znając te dwa języki, bardzo szybko przyjdzie Ci opanować rosyjski itd.

Wrzucam do tego worka także 2 języki z najbliższej polskiemu grupy językowej – śląski oraz kaszubski. Ten pierwszy jest wprawdzie uznawany za etnolekt, choć Międzynarodowa Organizacja Językowa przyznała mu status języka. Podobny spór istnieje co do kaszubskiego (język czy dialekt). Jakkolwiek je określać – ich nauka dość szybko powinna przynieść wymierne rezultaty.

Fakt 3. Języków krajów sąsiedzkich Polacy uczą się szybciej.

[ad. KATEGORIA 1,2]

Ten zaskakujący fakt wiąże się z dwoma aspektami.

Po pierwsze, ekspozycja na język, w tym możliwość swobodnego podróżowania do tego kraju oraz możliwość nauki już od wczesnych lat szkolnych. W tym przypadku, ma to również bardzo duży wpływ na motywację.

Po drugie, wspólne słownictwo. O tym jak wiele rozumiemy z języka, wcale nie świadczy gramatyka, ale przede wszystkim liczba słów. W przypadku języków naszych sąsiadów, liczba zapożyczeń jest ogromna. Wystarczy popatrzeć skąd język polski czerpie zapożyczenia:

  • czeski. bohemizmy;  długi okres czeskich wpływów rozpoczął się już w średniowieczu. Przez łacinę tłumaczoną na czeski dostaliśmy takie słowa jak biskup, diabeł, parafia, kaplica, ale także wiele innych słów np. serce, wesele, hańba, tabor itd.
  • rosyjski i ukraiński, rusycyzmy  i rutenizmy przyszły w XVI wieku i wiązały się z historycznymi granicami królestwa Polski i Litwy, które również obejmowało ukrainę (Jagiellonowie). Stąd w polskim takie słowa jak: czereśnia, chata, wertepy, jar, serdak, rubież, czy te mniej pozytywne: chłystek, hołota, morda. Następnie zabory i PRL: mówi się „na wypadek”, zamiast „na razie”; w moim regionie ludzie nadal chodzą „abarot”, obotny, okutany, wiodący, iść w odstawkę, cienka aluzja, gieroj, aparatczyk, socrealizm, dacza.
  • niemiecki, germanizmy. Mimo, że niemiecki nie należy do grupy języków słowiańskich, sporą grupę słów zapożyczamy z tego języka. Wiążą się głównie z okresem lokowania miast w średniowieczu, a tym samym dotyczą osadnictwa, budownictwa, handlu, rzemiosła: cech, rynek, ratusz, wójt, gmina, rycerz, sołtys, hołd, druk, prasa,  rynna, grunt.

Fakt 4. Języki, które mają podobne SŁOWNICTWO do języka, który już znamy biegle – są subiektywnie łatwiejsze.

[ad. Kategoria 2]

W tym worku oprócz języków słowiańskich mogą się znaleść również inne języki europejskie.

Tutaj również wszystko rozbija się o zapożyczenia:

  1. ŁACINA – latynizmy. Istotna rola Kościoła, renesans, inspiracja antykiem czy edukacja po łacinie w kolegiach jezuickich – to wszystko pozostawiło w języku ogromną ilość latynizmów (liturgia kościelna odbywała się w łacinie aż do XX wieku). Stąd po polsku określenia przyrody, urzędów, szkół, tytułów: burak, lawenda, kancelaria, tablica, wino, kościół, anioł, atrament, dialog, cebula, lawenda, pergamin, tablica. propozycja, natura, profesor, rektor, polityk.  .
  2. FRANCUSKI i WŁOSKI (galicyzmy i makaronizmy). Ogromna grupa zapożyczeń z okresu XVIII wieku, gdy znajomość francuskiego uchodziła za wyraz dobrego wychowania, a potem dzięki Napoleonowi; są związane  z modą, urodą, życiem publicznym, wnętrzam, wojskiem:  bagaż, biżuteria, fryzjer, dama, gorset, szofer, premier, krem, papiloty, eskadra, dywizjon, batalion, szarża, awangarda, artyleria, awans. Istniejące latynizmy utrwaliły się: dokument, aprobata, formuła, satysfakcja. Italianizmy zwane makaronizmami to okres ostatnich Jagielonnów (małżeństwo Zygmunta Sterego z Boną) i rezultat mody na kształcenie się we Włoszech. Tematy: architektura, sztuka, wojsko:  pałac, fontanna, forteca, gracja, szpada, miniatura, porcelana, tenor, czekolada, tort, kalafior, bandyta.
  3. HISZPAŃSKI; Mimo, że w języku polskim bezpośrednie zapożyczenia z hiszpańskiego należą do rzadkości, to jest on językiem romańskim. Wiele słów jest podobnych do francuskiego czy włoskiego. Tym samym, jako użytkownicy języka polskiego możemy mieć wrażenie, że wiele słów jest łatwych, albo rozumiemy z nich bardzo dużo.
  4. ANGIELSKI; ostatnim językiem o ogromnym wpływie na język polski jest oczywiście angielski, który zdominował XX wiek. Lista obszarów jest długa: stosunki gospodarcze, handlowe, turystyka, sport (bar, dżem, kort, rower); nauka, technika, rozrywka (lobby, serial, komputer); czy ogromna ilość internacjonalizmów, które z nieznanych mi przyczyn nie zostały jeszcze spolszczone w pisowni (pub, supermarket, fitness club, talk show, marketing, light).
[Dygresja: Jak pewnie da się to zauważyć, czytając moje teksty, opowiadam się za spalszczaniem pisowni tego typu słów. Z dżentelmentem jedzącym befsztyk z dżemem mogło się udać, dlaczego nie z menadżerem jedzącym (biznes)lancz, który lubi też fastfud y z grila w łikend. Poloniści dobrze wiedzą, że normą językową staje się ten język, który używają wszyscy. 30 lat temu nikt nie używał słowa weekend (bo nie było łikendu! Była tylko niedziela!), dziś wszyscy odmieniają fastfud przez wszystkie przypadki i liczby (jadę z 2 dwoma fastfudami, nie jem fastfódów). Dlaczego zatem ciągle piszemy to z angielską ortografią. Dlaczegoby w końcu nie ułatwić sobie życia i nie wprowadzić polskiej NORMALNEJ fonetycznej pisowni? Jestem za.]

Podsumowując, podobne słownictwo oznacza mniej nauki słówek.  Czyli szybszą naukę.

Kolejność jest alfabetyczna. Nie zamierzam rozpoczynać wojny o to czy duński jest łatwiejszy od francuskiego, a yiddish od niemieckiego. Każdy z tych języków ma elementy, które sprawią Polakom więcej lub mniej trudności. Z niektórymi językami może być Polakom faktycznie łatwiej z uwagi na podobną semantykę, ale trzeba się będzie zmierzyć np. z dziwniejszą gramatyką, albo fonetyką.

Dlaczego takie języki jak albański, hindi czy urdu są w tej samej kategorii co niemiecki czy angielski?

Wprawdzie nie są to języki podobne do naszego kręgu kulturowego, jednak to wciąż ta sama rodzina języków indoeuropejskich. Na ogólnym poziomie są one nadal podobne, a w każdym razie bardziej podobne niż np. chiński czy zulu, które do tej rodziny nie należą.

W największym skrócie, w językach indoeuropejskich chodzi o pewne podobieństwo leksykalne, a także fleksję (tabelkę porównującą przykłady słów można znaleść w angl. wikipedii klik ). Trudno tutaj wskazać jedną cechę wspólną dla wszystkich języków indoeuropejskich. Rozwijały się one najczęściej niezależnie od siebie.  Na przykład, we współczesnym angielskim nie ma śladu po istnieniu przypadków, choć używano ich kilkaset lat temu i spora część języków infoeuropejskich ich używa. Również trudno stwierdzić, że każdy z tych języków jest fleksyjny. Ot, pochodzą od wspólnego przodka, a ich nauka może być dzięki temu łatwiejsza łatwiejsza. (źródło: *)

FAKT 5.  Języki z małą liczbą głosek są łatwiejsze

[ad Kategoria 3,6]

W fonetyce języka polskiego uznaje się, że używamy około 5-8 samogłosek oraz nieco ponad 30 spółgłosek. Uwaga, mam na myśli tutaj fonemy, czyli głoski, które faktycznie wymawiamy. Dla cudzoziemców polski nie sprawia wiele problemu jeśli chodzi o samogłoski, gdyż zwykle występują one w ich językach. Jednak spółgłoski to często bariera nie do przeskoczenia. Języki niespokrewnione z naszym, nie tylko używają mniejszej liczy fonemów spółgłoskowych, ale przede wszystkim używają INNYCH fonemów niż polskie.

Niemniej, można przyjąć, że języki z mniejszą liczbą fonemów są łatwiejsze do opanowania w wymowie.

Języki uznawane za najłatwiejsze pod kątem fonetyki to język Pirahã (3 samogłoski i 7-8 spółgłosek), a także języki polinezyjskie (hawajski, rotocas).  W grupie łatwych fonetycznie języków znajdą się także języki australonezyjskie, których fonetyka jest również stosunkowo mało skomplikowana dla Polaków.

Po drugiej stronie skali pojawią się za to języki dla Polaków najtrudniejsze z powodu tonalności (języki tonalne to np. chiński, tajski, laotański); a także języki z tzw. klikami (mlaskami) z grupy języków afrykańskich.

Poniższy filmik pokazuje osobę mówiązą w języku khoisan, która „mlaska” w charakterystyczny dla tego języka sposób. Podobne głoski występują m.in. w zulu czy xhosa, dlatego też te języki lądują w jednej z ostatnich kategorii – języków trudnych dla Polaków.

Ten filmik pokazuje osoby mówiącą w najłatwiejszym fonetycznie języku PirahãSubiektywnie jednak, Esperanto może być dla Polaków łatwiejszy w wymowie, ponieważ nie trzeba uczyć się nowych fonemów. Wystarczy użyć tych już znanych, a w przypadku samogłosek, można powiedzieć to tak jak się chce.

 

FAKT 6. Języki syntetyczne mogą Polakom wydawać się łatwiejsze niż inne rodzaje

[ad. kategoria 6]

To moja teza, choć chętnie przeczytałabym badania na ten temat.

Język polski jest językiem syntetycznym. Przykład:

  • „Jestem kobietą” (PL) – język syntetyczny
  • „I am a women” (ANG) – język analityczny
  • Kizim. (TUR) – język aglutacyjny

W polskim przypadku widać wyraźnie fleksję, odmienia się czasownik oraz rzeczownik. To przykład języka syntetycznego. Angielski to język analityczny – znaczenie jest formuowane przez odrębne słowa, a nie końcówki (z drobnymi wyjątkami). W tureckim języku aglutacyjnym, znaczenie „jestem” dodane jest za pomocą suffixu na końcu słowa. Ta charakterystyka wpływa na trudność nauki języka.

Niektóre języki zamiast zmieniać końcówkę, zmieniają samogłoskę w środku słowa (tzw. języki alternacyjne, typowy przykład to semickie). Wszystkie języki turkijskie, a takze ugrofińskie oraz większość języków australoazji  dostarczają wielu przykładów aglutacji, w których końcówki pełnią funkcję gramatyczną.  Skrajnością jest język eskimoski (polisyntetyczny), gdzie końcówki można dokładać bez końca. Eskimos usłyszy jeden wyraz, który my Polacy musimy przetłumaczyć jako całe zdanie.

Ponieważ polski jest językiem syntetycznym, naturalnym odruchem w nauce pierwszego języka obcego będzie „dosłowne” tłumaczenie. Na pierwszej lekcji zapytasz „jak jest jestem po X-skim? Dlaczego to są 2 słowa?”. „Jak to nie można powiedzie  mam 3 koty po Y-ckim, to oni nie mają słowa mam?”.  Ano, mogą nie mieć „mam„. Jeśli to język aglutacyjny niewykluczone, że przynależność jest wyrażana sufixem lub stosuje się formułę „to jest u mnie” tak jak na przykład w kirgiskim czy tureckim.

Niektórym jednak języki analityczne sprawiają mniej problemu. Ot, nie trzeba nic odmieniać! Przykłady to angielski, chiński, tajski czy wietnamski. Choć, wtedy akurat trudność może sprawiać coś zupełnie innego.

 

FAKT 7: Konieczność używania innego alfabetu sprawia, że język wydaje się subiektywnie trudniejszy.

[ad. KATEGORIA 5]

Opanowanie pisma chińskiego perfekcyjnie to zadanie na wiele lat i samym Chińczykom może sprawiać problem. Japoński również używa kilku alfabetów. W programie studiów polskich uniwersytetów obok nauki języka znajduje się wiele bloków nauki pisma, w tym także kaligrafii lub pisma historycznego.

Wprawdzie arabski różnież wymaga nauki nowego alfabetu, dodatkową trudnością jest mnogość dialeków. Podobny problem pojawia się także w chińskim. NIerzadko Chińczycy z różnych regionów mogą kompletnie nie być w stanie się ze sobą dogadać!

 

Który język wybrać do nauki? Na pewno ten który się lubi! Niezależnie od stopnia trudności, każdy język prędzej czy później można opanować.

 

 

 

 

 

 

 

Źródła: 

*What are some features that are common to all (or most) Indo-European languages that are not usually shared by non-Indo-European languages?, Thomas Wier, Assistant Professor of Linguistics at the Free University of Tbilisi. Link (9.05.2017)

** Linguofilom polecam źródło tego cytatu: „Language myths” (L. Bauer, P. Trudgill, 1998), autorem cytatu jest Lars-Gunnar Andersson „Some languages are Harder than Others”.

 

Lubię uczyć się języków i chciałabym znać ich kilka płynnie. Fascynują mnie wszystkie tzw. tricki językowe, czyli co można robić, by nauka była skuteczna i przyjemna jednoczeście. Tutaj piszę o tym jak zabrać się do nauki samodzielnie, jak zmienić swoje podejście do nauki języka. Najczęściej o językach europejskich tzn. niemiecki, hiszpański i angielski. Piszę, by motywować do nauki! Jeśli podoba Ci się tutaj, koniecznie polub mój profil na fejsbóku, żeby nie przegapić kolejnego postu :)!

  • Bardzo interesujące zestawienie! Wydaje mi się, że xhosa jednak trudniejszy byłby dla Polaków, niż japoński… Ale pewnie zależy to rówież od indywidualnych predyspozycji danej osoby.